U salezjanów jak w ulu

Szacownych murów zakonu księży salezjanów w Mińsku Mazowieckim nie zmogły wakacje. W pomieszczeniach Liceum i Gimnazjum Salezjańskiego przy ul. Kościuszki 27 trwały zajęcia, choć odmienne od tych zwyczajnych przy tablicy, globusie i przy komputerze. Nie była to też matematyka czy język polski.

Grupa prawie 50 dzieci z mińskich szkół podstawowych uczęszczała tu na Półkolonie ze św. Janem Bosko. Organizowane były dwa turnusy – od 30 czerwca do 5 lipca i od 7 do 12 lipca. Maluchy przychodziły chętnie. Niektóre już kolejny rok. Hubert – niegdyś uczestnik – dziś jako animator pomagał w organizowaniu zajęć dla swych kolegów.
Od dziewiątej do piętnastej szkoła tętniła życiem. Rodzice przyprowadzali swe dzieci i powierzali opiece nauczycieli. Zarówno ci (M. Królik, J. Miąsek, E. Zagórska, M. Czyżowski, R. Makos) jak i animatorzy, którzy wywodzą się z grona absolwentów i uczniów starszych klas, wykonywali swą pracę, poświęcając część wakacji. Nad całością pogodnie czuwał ks. Jarosław Jastrzębski. Pomagał mu swą obecnością, posługą religijną i grą na gitarze ks. Jarosław Kubiak.
Na nudę nie było czasu – dzień wypełniały zabawy na świeżym powietrzu, kino, spacery, wyjazdy na basen. Inną atrakcję stanowiło poznawanie podczas wycieczek ciekawostek geograficznych i historycznych powiatu mińskiego (Cegłów, Siennica, Radachówka, meandry Świdra itp.). W tym roku (bo salezjańskie półkolonie w zimę i w lecie to już tradycja) wesołej gromadce przyświecała myśl – poznawać przyrodę, w tym życie pszczół. A wszystko zaczęło się od animowanego Disnejowskiego filmu… Potem projektowano mieszkania dla owadów. W następnym dniu z przygotowanych materiałów grupy wykonały ule a z masy solnej ulepiły ich mieszkańców. Pomysłowością mali architekci zaskoczyli dorosłych – wykonali prace z kory (hit!), z deszczułek, kartonu i mchu. Niestety, nie udało się zgromadzić kwiatów dla pszczół. Okoliczne łąki i trawniki wyschły w upalne dni, których ostatnio nie brak. Dzieci przygotowały jednak malowane rabaty kwiatów, by ich ulubieńcy mogli zbierać nektar.
Nie samą zabawą człowiek żyje… Posilał się na półkoloniach zdrowo i smacznie. Rano maluchy dostawały pyszne drożdżówki z piekarni państwa Gromulskich. Około czternastej wszyscy udali się na obiad do Baru „Jedynka”. Były i dokładki!
Każdy dzień na Półkoloniach ze św. Janem Bosko zaczynał się i kończył modlitwą oraz wesołymi piosenkami. To się wszystkim podobało!
Słowa podziękowania za taką formę opieki nad dziećmi pozostającymi podczas wakacji w mieście należą się ludziom wielkiego serca – organizatorom księżom salezjanom, ich świeckim współpracownikom oraz Urzędowi Miasta Mińsk Mazowiecki, który współfinansował przedsięwzięcie.

Małgorzata Bochyńska

Szkoła podstawowa, Szkoła gimnazjalna, Szkoła licealna