"Ludowiaki"i "Kreska " we Włoszech

Festiwal 2018

Poniedziałek, 3.09.2018 r.

Kiedy wszyscy uczniowie szykowali się do szkoły, my zmierzaliśmy w stronę słonecznego włoskiego wybrzeża. O godzinie 6.45 zebraliśmy się na pierwszej mszy świętej tego wyjazdu. Dwa autokary wypakowane podekscytowanymi salezjańskimi duszami oraz ludowymi strojami przetransportowały się w zaledwie 10 godzin do Hodonina - czeskiego miasteczka. Aby rozprostować obolałe nogi, wybraliśmy się na krótki spacer po klimatycznym starym rynku.

Wtorek, 4.09.2018 r.

Zdążyliśmy odetchnąć z ulgą, że nasze męki się skończyły, gdy nadszedł drugi dzień podróży. Zanim dojechaliśmy na miejsce, wydaliśmy połowę swoich oszczędności na wizyty w toaletach, które okazały się dla wielu z nas prawdziwym wybawieniem. Rekompensatą 11 godzin spędzonych w autokarze były zapierające dech w piersiach alpejskie widoki. W końcu zajechaliśmy na miejsce - do Lido di Jesolo, gdzie czekał na nas ciepły włoski posiłek. Od razu po kolacji przywitaliśmy się z morzem.

Środa, 5.09.2018 r.

Po porannej przebieżce zespołu "Kreska" wzdłuż wybrzeża, udaliśmy się na śniadanie, po którym radośnie wskoczyliśmy w stroje kąpielowe i równie radośnie pojechaliśmy do Aqualandii - ogromnego parku wodnego. Wszyscy, bez wyjątku (również Ksiądz Dyrektor) znaleźli dla siebie idealną atrakcję. Niektórzy preferowali bardziej śmiercionośne zjeżdżalnie, inni wylegiwali się na plaży. 6 godzin spędzone w tamtym miejscu okazały się wyczerpujące, jednak nic nie stanęło na przeszkodzie, by udać się na mszę świętą oraz spacer po plaży.

Czwartek, 6.09.2018 r.

Pierwszy dzień festiwalu rozpoczęliśmy wycieczką do Wenecji. Gondolierzy, stragany z magnesami, mosty - to niewielka część tego, co zobaczyliśmy. Zachwycaliśmy się nienaganną polszczyzną naszych włoskich przewodniczek. Czekając na statek powrotny, zaczęliśmy śpiewać nasz koncertowy repertuar i, ku naszemu zdziwieniu, ludziom tak się spodobało, że zaczęli wspierać nas finansowo. Po powrocie ubraliśmy się w stroje ludowe i zawędrowaliśmy na pierwszą scenę festiwalową. Mieliśmy okazję poznać kulturę ludową wielu narodowości - nauczyliśmy się kroków kilku bułgarskich tańców. Po niesamowitych występach innych artystów przyszła kolej na nasz występ, który podobał się publiczności, co potwierdzały gromkie brawa.

Piątek, 7.09.2018r.

Po intensywnym wieczorze nadszedł dzień odpoczynku, czyli czas zakupów. Mogliśmy wreszcie wydać swoje oszczędności, co wywołało uśmiech na wielu twarzach. Ponownie przeobraziliśmy się w Ludowiaków i zaprezentowaliśmy się na kolejnej scenie Lido di Jesolo. Usatysfakcjonowani z popisów, prędko poszliśmy spać.

Sobota, 8.09.2018 r.

Jednocząc się z naszymi rodakami, uczciliśmy weekend lenistwem na plaży. Po kąpielach morskich tudzież słonecznych, ukulturowiliśmy się, zwiedzając miasteczko o nazwie Caorle, gdzie mieliśmy okazję podziwiać krzywą wieżę (bo takowa nie tylko w Pizie stoi). Wreszcie nadszedł finałowy wieczór festiwalu, na którym pięknie się zaprezentowaliśmy. Zmęczeni błyszczeniem na scenie, udaliśmy się do łóżek.
Niedziela, 9.9.2018 r.

Dzień Pański spędziliśmy w stolicy miłości - Weronie. Po przejściu przez kilka malowniczych mostów i bram, krętymi uliczkami doszliśmy do legendarnego domu Romea, jednak o wiele zaciekawił nas dom Julii, który nie bez przyczyny był oblegany przez turystów. Między dwoma ścianami z liścikami miłosnymi i licznymi napisami stał posąg Julii. Tradycja mówi, że kto dotknie jej prawej piersi, będzie miał szczęście w miłości. Nasze salezjańskie dusze uczyniły to nie z przesądu, a dla zabawy. Po spotkaniu z szekspirowskimi bohaterami, udaliśmy się na zasłużoną strawę, klasycznie w postaci pizzy. Z racji wysokiej temperatury tuż po powrocie dosłownie wskoczyliśmy do hotelowego basenu. Namoczeni i odprężeni, zorganizowaliśmy polową mszę świętą w sali konferencyjnej. Według schematu prędko poszliśmy spać.

Poniedziałek, 10.9.2018 r.

Na ostatni punkt zwiedzania obraliśmy Mediolan. Stolica mody zachwyciła nas nie mniej niż zwiedzone wcześniej miasta. Przeczekawszy w długiej kolejce, mogliśmy wejść do słynnej i pięknej zarówno na zewnątrz, jak i w środku katedry Duomo. Po kupieniu ostatnich magnesów postanowiliśmy powrócić do hotelu, by skorzystać z ostatniej szansy zamoczenia się w basenie.

Wtorek, 11.9.2018 r.

Nasza włoska przygoda powoli dobiega końca, więc na pożegnanie zawsze słonecznej Italii, pozdrowiliśmy wszystkie salezjańskie dusze nad brzegiem Lago di Garda - drugiego co do wielkości jeziora we Włoszech. Po długiej całodziennej podróży zatrzymaliśmy się w Bratysławie, by przenocować przed finalnym fragmentem naszej powrotnej trasy. Na wieczornym słówku każda grupa przedstawiła owoce swojej salezjańskiej wakcyjnej integracji w postaci przeróbek tudzież napisanych w podróży nowych piosenek. I tak powstały takie ludowiakowe hity jak: “Gąski, gąski, do domu! Boimy się! Czego? Pana Darka złego!”, “Ludowiak, ludowiaczek” na melodię “Czerwonego jabłuszka”, “Poszła po pizzę aż do Werony”, “Pognała dzieci do autokaru”, “Sephora zdrożała” czy “Kadra, kadra w Mediolanie”. Długo będziemy wspominać ten ostani wieczór.

Środa, 12.9.2018 r.

Powoli nadchodzi kres naszych wakacyjnych perypetii. Z nietęgimi minami, aczkolwiek spełnieni, dojeżdżamy do Polski, aby wrócić do szkoły z uśmiechami na twarzach ze świeżymi wspomnieniami, które jeszcze długo nie wyblakną i pozwolą nam radośniej przeżyć rozpoczynający się dla nas rok szkolny. Ze wszystkich naszych serduszek dziękujemy Księdzu Dyrektorowi, księdzu Sławomirowi, organizatorom, rodzicom, nauczycielom, kadrze za niesamowite zaangażowanie i pracę włożoną w ten wyjazd. Ktoś nie spał, by spać mógł ktoś i jesteśmy wdzięczni, że spać mogliśmy tak spokojnie. Mamy nadzieję, że kolejne wyjazdy i występy będą tak udane jak ten i do zobaczenia na szkolnym korytarzu!

Szkoła gimnazjalna, Szkoła licealna, Szkoła podstawowa, wspomnienia, wycieczki, wydarzenia kulturalne